top of page
Szukaj

"Syndromu paryskiego nie było" - mój pobyt w stolicy Francji.

  • Zdjęcie autora: TojaWolski
    TojaWolski
  • 26 lip 2018
  • 13 minut(y) czytania

W lutym wybrałem się wraz z rodziną do stolicy Francji. Paryż - jako jedno z moich ogromnych podróżniczych marzeń mogę wreszcie odhaczyć na liście miejsc, które już zobaczyłem. Podróż trwała tylko 5 dni, ale myślę, że tyle czasu wystarczy, żeby wchłonąć atmosferę tego pięknego miasta każdym możliwym zmysłem.

Kiedy mowa o stolicy Francji, na myśl przychodzi nam ogromna metropolia, centrum światowej kultury, mody, kina i dobrego jedzenia. Zdecydowana większość z tych rzeczy, to oczywiście prawda. Jednak należy zauważyć, że Paryż nie jest wcale taki wielki. A żeby Wam to bardziej zobrazować powiem, że jest podobnej wielkości co Radom (Paryż - 105,4 km² , Radom - 111,8 km² ) Jak na dość niewielkich rozmiarów stolicę, Paryż jest miejscem, które przyciąga do siebie 31 mln turystów rocznie! (dane z 2017 roku). Jeżeli chcecie dowiedzieć się co ma wspólnego holenderska tancerka Mata Hari z wieżą Eiffla, kto poślubił "żelazną damę" oraz na jakim placu usytuowana jest słynna katedra Notre Dame to zapraszam do lektury!





Po prawej kobiety, po lewej transwestyci? - Lasek Buloński


"W Lasku Bulońskim należy uważać, bo nigdy nie wiadomo na co się trafi" - tak rozpoczął zdanie polski przewoźnik, którego cudem udało nam się znaleźć na lotnisku w Beauvais. A miał na myśli prostytutki stojące wzdłuż drogi, która przebiega właśnie przez Lasek Buloński. "Jeżeli na lusterku zaparkowanego samochodu wisi chusta, oznacza to, że osoba jest gotowa do działania". No właśnie, bo "osobą" może być zarówno kobieta jak i osoba transseksualna, jeszcze rzadziej inny mężczyzna, chociaż też się zdarza. Pan Andrzej wspominał nam, że w zależności po której stronie drogi ustawiają się prostytutki, od tego zależy kim jest dana osoba i jakie ma preferencje seksualne. To dość niepokojące, ale jechaliśmy przez Lasek Buloński około godziny 12 po południu, a już wtedy mogliśmy zauważyć roznegliżowane osoby czekające na klientów.


Paris moderne - dzielnica La Défense


Paryżanie mają to do siebie, że nie lubią mieszać tradycji z nowoczesnością. Dlatego dzielnica nowoczesna, tak zwana: "La Défense" mieści się na północnym zachodzie miasta. Z dala od zabytków takich jak Louvre czy Arc de Triomphe (Łuk Triumfalny). Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, ponieważ dzielnica nowoczesności nie jest tak popularnym miejscem do zwiedzana. Mniejsza liczba turystów sprawia, że łatwiej jest dojechać lokalsom do pracy (sezon turystyczny w Paryżu trwa cały okrągły rok). W La Défense można wybrać się co najwyżej na zakupy lub spacer. Gorąco polecam centrum handlowe cnit, w którym bardzo spodobał mi sie sklep pod nazwą:"Project x Paris". Jest to nowoczesna firma streetwearowa, która swoje inspiracje czerpie z projektów Gucci czy Versace. Jedni powiedzą, że to podróbka, inni, że inspiracja. Dla mnie ogromny plus za stworzenie firmy, która produkuje dobrego rodzaju ubrania i proponuje coś podobnego do bardzo drogich firm, ale w tańszym wydaniu.

Miejscem, które warte jest zobaczenia w tej dzielnicy jest zdecydowanie "Grande Arche de la Fraternité" (Wielki Łuk Braterstwa). Jest to znak rozpoznawczy dzielnicy i większy brat Arc de Triopmhe. Co ciekawe stoją one w jednej linii. Łączy je tylko aleja Charlesa de Gaulle'a, którą możemy podziwiać stojąc na szczycie Łuku triumfalnego.



Spacer nad Sekwaną


Jeżeli chodzi o starszą część stolicy, to mamy ogromny wybór zabytków do zwiedzania. Począwszy od miejsc z filmu:"Amelia" (wzgórze Montmartre i Sacre Coeur) aż po drogę, którą idzie Adele w teledysku do "Someone like you" (Piosenkarka przechodzi przez most Alexandra III, a w tle widać Grand Palais - miejsce gdzie odbywają się pokazy mody między innymi marki Chanel). Paryż świetnie funkcjonuje pod względem komunikacji miejskiej. Do wyboru mamy autobusy, tramwaje i metro. Wszystko w kolorze miętowym, żeby było jeszcze piękniej. Przystanki do miejsc, które chcemy zwiedzić znajdują się najczęściej zaraz obok danego zabytku. A gdy wysiądziemy na przystanku: "Palais Royal (Musée du Louvre)" to idąc w kierunku Wieży Eiffla odkryjemy troche historii, która zapisała się na kartach Paryża. Zobaczymy między innymi: Łuk Triumfalny na Placu Carrousel, miejsce ścięcia Marii Antoniny i Ludwika XVI - Place de la Concorde, miejsce wypadku i pomnik upamiętniający Księżną Walii - Dianę. Oprócz tego po drodze zobaczymy wiele różnych, ciekawych ludzi, usłyszymy chyba każdy język świata, podziwiając przy tym piękne barki pływające po Sekwanie. Taki spacer zwykle kończyłem na podziwianiu sporych rozmiarów Wieży Eiffla (która w momencie powstania, czyli w roku 1889 była najwyższą wieżą na świecie). Jeżeli macie jeszcze trochę energii to polecam także zobaczyć mieszczącą się niedaleko Pont de Grenelle czterokrotnie mniejszą od oryginału Statuę Wolności. Niewielu ludzi wie, że oryginał był prezentem podarowanym przez ówczesne władze francuskie Stanom Zjednoczonym na 110 rocznicę uchwalenia Deklaracji Niepodległości.




Wracając jednak do Wieży Eiffla. Myślę, że nie potrzeba przewodnika, żeby trafić na symbol Paryża, jednak nieprawdą jest, że widać ją z każdego miejsca w stolicy. Rozczarowane mogą być te osoby, które tak jak ja dowiedziały się spontanicznie, że jest okazja i, że wyjeżdżają w przeciągu 2 tygodni. Ja tego samego dnia, kiedy się dowiedziałem o wyjeździe rezerwowałem najważniejsze atrakcje przez internet. Niestety nie było już biletów na sam szczyt wieży (276 m), więc musieliśmy się zadowolić drugim piętrem (115 m). Co ciekawe biletów na sam szczyt nie było nawet przez następny miesiąc, więc już ten fakt pokazuje jak bardzo popularny jest zabytek. Żeby dostać się na szczyt macie do wyboru cztery windy lub schody (od każdego cokołu są osobne). Przy wejściu do windy dostaniecie ulotki na temat konstrukcji w różnych językach ( informacji w języku polskim nie było - normalka). Przed wejściem na szczyt zostajecie dokładnie przeszukani (każda kieszeń mojego plecaka została sprawdzona). W dodatku wokół wieży cały czas maszeruje uzbrojona żandarmeria, więc poczucie bezpieczeństwa 10/10. Minusem są natomiast ludzie, którzy proszą o podpis wspierający dany projekt (w moim przypadku był to projekt, który miał na celu znalezienie domów dla bezdomnych) tuż przed bramkami na wieżę Eiffla. Myślisz sobie wtedy <<to tylko zwykły podpis, a jestem w stanie komuś pomóc>> po czym po podpisaniu wyskakuje do ciebie ziomek i mówi, że skoro podpisałeś, to musisz dać datek (o którym oczywiście wcześniej nie było mowy). Słabe, naprawdę. Tak samo nie polecam przyjmowania żadnych prezentów typu kwiaty czy breloczki. To, że ktoś wręcza Twojej dziewczynie róże i mówi: "gratis!!" nie znaczy, że za dwie minuty nie zmieni zdania. Wtedy masz wybór - odebrać różę swojej zadowolonej z DARMOWEGO prezentu dziewczynie. Bądź powiedzieć kolesiowi, żeby spie*dalał i tym samym wręczyć mu 10€, aby sobie poszedł. Wróćmy jednak do zwiedzania The Eiffel Tour. Na pierwszym piętrze mieści się sklep z pamiątkami i toalety. W zimie natomiast dodatkowo funkcjonuje tam lodowisko. Fajnym patentem zastosowanym na tym piętrze jest szklana podłoga, przez którą można obserwować spacerujących pod wieżą ludzi. Drugie piętro podzielone jest na dwa tarasy widokowe jedno pod drugim. Mamy tam również sklepik z pamiątkami i kawiarnię. Na trzecim, najwyższym piętrze mieści się podobno jedna z najdroższych paryskich restauracji i pokój twórcy wieży - Gustave'a Eiffla. Pokój konstruktora bardzo rzadko jest otwierany dla publiki. Można natomiast podziwiać wnętrze pokoju zza okien. A w środku możemy zobaczyć dwie postaci odlane z wosku. Pierwszą jest rzecz jasna Gustave Eiffel drugim natomiast jest jeden z najsłynniejszych wynalazców tamtych czasów - Thomas Edison. Mogę sobie tylko wyobrazić jak bardzo wieje na samym szczycie, skoro na drugim pietrze wiatr był na tyle silny, że czuć było lekko ruszającą się konstrukcję wieży. Ogólnie w miesiącach wiosennych w Paryżu jest zimno. Panuje tam klimat umiarkowany typu morskiego. Co oznacza, że zimy w tym mieście są bardzo mroźne (jest nawet zimniej niż w Polsce).


Widok z drugiego piętra zapiera dech w piersiach. Nie czuć, ze stoi się na wysokości 115 metrów. Przy dobrej widoczności można zobaczyć między innymi katedrę Notre Dame, La Défense, Statuę Wolności (fr. Statue de la liberté) oraz polski akcent, który jak zwykle będę zaznaczał - Plac Warszawy (fr. Place de Varsovie) który usytuowany jest tuż przed Wieżą Eiffla. Cena biletów wynosiła 16 € (za osobę dorosłą). Jest to cena wyjazdu windą na drugie piętro. Natomiast cena wyjazdu windą na trzecie piętro wynosi już 25 € (również za osobę dorosłą). Sami oceńcie czy to drogo jak na Paryż. Moim zdaniem być w stolicy Francji i nie być na Wieży Eiffla to troche wstyd. Gorąco polecam!




Dlaczego Mata Hari nie polubiła Wieży Eiffla?


W ramach ciekawostki przed wyjazdem przeczytałem pewien artykuł, w którym to była mowa o holenderskiej tancerce - Mata Hari. Była ona uważana za jedną z najpiękniejszych kobiet w Europie Zachodniej na początku XX wieku. Oprócz bycia tancerką, spełniała także rolę luksusowej prostytutki, a jej kochankami byli żołnierze oraz oficerowie armii. Tym samym Mata Hari miała dostęp do tajnych rządowych informacji. Rzekomo miała działać jako podwójny agent na usługach Francji i Niemiec. W 1917 roku aparatura zainstalowana na Wieży Eiffla przechwyciła informacje dotyczące szpiegowskiej działalności Mata Hari. Kobieta została oskarżona o szpiegostwo i działania na korzyść wroga. Nawet prośby ze strony jej wysoko postawionych kochanków na nic się nie zdały. Mata Hari została rozstrzelana w Vincennes przez pluton egzekucyjny składający się z dwunastu żołnierzy. Podczas egzekucji tylko jedna kula dosięgła artystkę. Większość żołnierzy naumyślnie strzeliła w powietrze, aby uchronić Holenderkę od śmierci.


Wieża Eiffla jest lesbijką?


Miłość ma różne oblicza. Rzadko słyszymy jednak, aby ktoś poślubił nieożywiony przedmiot. Taką wyjątkową osobą jest Erika La Tour Eiffel. Jak się pewnie domyślacie przejęła ona nazwisko po słynnej na cały świat żonie. Była żołnierz, zamieszkująca San Francisco już wcześniej żyła w związkach z przedmiotami. Obiektem jej pierwszej miłości był jej łuk, dzięki któremu stała się bardzo dobrą łuczniczką. Twierdzi także, że z Murem Berlińskim odczuwała łączność psychiczną. Ciągle przechowuje jego fragment w domu. Ceremonia zaślubin miała miejsce w 2007 roku. Co ciekawe Erika jest założycielką fundacji "OS Internationale" (pełna nazwa: "Object Sexuality Internationale"), w której to zrzesza ludzi, którzy zakochani są w przedmiotach nieożywionych. Ciekawy jestem ile osób jest już członkiem tej fundacji. No i oczywiście czekam ze zniecierpliwieniem na informacje o pierwszej w Polsce osobie zakochanej w Pałacu Kultury i Nauki z Warszawy!



Dom Quasimodo - Katedra Notre Dame


Znana na cały świat gotycka katedra Notre Dame uznawana jest za centrum Paryża. To właśnie wokół tego obiektu sakralnego rozbudowywał się średniowieczny Paryż. Największy rozgłos zyskała dzięki Victorowi Hugo, który napisał w 1831 roku książkę zatytułowaną: "Notre Dame de Paris".W Polsce znana pod nazwą:"Dzwonnik z Notre Dame". W książce tej Hugo zawarł historię dzwonnika o imieniu Quasimodo, który zmaga się z trudami codziennego życia ze względu na swoją szpetotę. Widzimy również obraz XV-wiecznego Paryża oraz nietypową tematykę jak na tamte czasy. Mianowicie obraz pożądania i tolerancji.

Przechodząc jednak do wizyty w katedrze mogę szczerze powiedzieć - warto było. Nie dość, że wokół katedry panuje mistyczna atmosfera dawnego Paryża, to w dodatku katedra stoi na Placu Jana Pawła II (fr. Place Jean-Paul II). Wejście do katedry jest bezpłatne. Ale tylko gdy chcemy zobaczyć interior bez wychodzenia na wieżę. Wnętrze katedry wyróżnia się wysokimi sufitami, sklepieniami krzyżowo-żebrowymi oraz kutymi żyrandolami. Właściwie nie ma nic nowego, co by przykuło uwagę osoby, która była już w niejednym kościele gotyckim. Duże wrażenie natomiast zrobiła na mnie ogromna rozeta z witrażem w centralnej części fasady. Jest to tak zwana róża południa (fr. rose sud). Ma ona średnicę 12,90 m lecz gdy weźmiemy pod uwagę szkielet w którym osadzony jest witraż to uzyskamy średnicę prawie 19 metrów. To tak jakby na rozecie zaparkowały jeden za drugim trzy samochody osobowe. Co ciekawe wnętrze katedry jest bardzo podobne do disneyowskiej wersji "Dzwonnika z Notre Dame". Widać podobieństwo między innymi gdy spojrzymy na kandelabry i żyrandole. Miło ze strony Disney'a, że potrafili odwzorować nawet takie detale, szczególnie, że jak na tamte czasy musiało to być bardzo pracochłonne (a jest to bajka starsza ode mnie, bo wydana w 1996). Gdy zwiedzicie interior, ale wciąż Wam mało i chcecie wejść na wieżę oraz zobaczyć pokoik Quasimodo razem z dzwonem bijącym tylko na specjalne uroczystości - Emmanuelem, należy obejść katedrę z lewej strony ( Rue du Cloître-Notre-Dame) i pobrać bilet z wydrukowaną godziną wstępu. My całe szczęście czekaliśmy tylko niecałe dwie godziny. Wygodne jest również to, że nie trzeba czekać w kolejce przez ten czas, aby pilnować swojego terminu. Wystarczy przyjść na wyznaczoną godzinę pod boczne wejście katedry. Wykorzystaliśmy ten fakt i zjedliśmy obiad w pobliskiej knajpce ("La Rosace"- Polecam!) Wejście na wieżę jest płatne, ale uważam, że Paryż dla młodych, uczących się ludzi jest bardzo otwarty. Właściwie w każdym miejscu, które odwiedziliśmy była zniżka studencka albo darmowy wstęp (w przypadku Łuku Triumfalnego). Za bilet ze zniżką studencką zapłacimy 5,5€. Zwiedzanie wygląda mniej więcej w ten sposób, że w jednej z wież kupujesz bilet, przechodzisz przez balkon pod ogromną rozetą, a następnie wychodzisz na szczyt wieży północnej, w której to znajduje się pokój najsłynniejszego dzwonnika na świecie. Oprócz pokoju Quasimodo zobaczymy również dzwon Emmanuel. Ciekawostką jest fakt, że jego czyste brzmienie zawdzięczane jest Paryżankom, które w trakcie odlewania serca dzwonu, wrzucały swoją złotą biżuterię do odlewu. Ze szczytu wieży półnicnej widać panoramę miasta. Między innymi Wieżę Eiffla, Sekwanę, oraz kaplicę Sainte -Chapelle. Po drodze możemy oglądać piękną gotycką fasadę, strzeliste pinakle, rzygacze oraz bardzo podobne do disneyowskiej wersji - gargulce (Victora, Hugona i Laverne).




"They'll hang us in the louvre down the back but who cares - still the louvre" ~ Lorde


O Louvrze słyszał chyba każdy. Cztery przeszklone piramidy to jedno z największych i najczęściej odwiedzanych muzeów na świecie. To o tym muzeum wspomina Lorde w swoim albumie "Melodrama" i to tutaj kręci swój teledysk do "THE CARTES" Beyoncé. Muzeum mieści w swoich zbiorach takie dzieła jak: "Mona Lisa" pędzla Leonarda Da Vinci, rzeźbę "Venus z Milo" i "Nike z Samotraki" czy "Wolność prowadząca lud na barykady" Eugene'a Delacroix. Louvre podzielony jest na trzy główne części: Sully, Denon oraz Richelieu (wielką literą, ponieważ są to nazwiska osób, które przyczyniły się do odbudowy lub rozsławienia Francji). Każda z tych części pokazuje inny okres w dziejach malarstwa i bardzo zróżnicowanej sztuki (znajdziemy tam oprócz obrazów i rzeźb różnego rodzaju biżuterię). Sale podzielone są ze względu na tematykę oraz epokę historyczną. Bardzo rzadko zdarza się sala, w której znajdziemy dzieła jednego malarza. Do najważniejszych obrazów i rzeźb trafimy bez najmniejszego problemu. Przed wejściem do głównych sal rozłożony jest stojak z ulotkami w którą stronę należy się kierować do "perełek" Louvre. Mimo dobrze oznakowanej drogi, w muzeum bardzo łatwo można się zgubić. Dzieje się tak, ponieważ sale przez które się przechodzi łączą bardzo zawiłe korytarze o podobnym wyglądzie. Ja na przykład, aby się nie zgubić, za punkt orientacyjny obrałem sobie mniej więcej centrum muzeum, czyli rzeźbę pod tytułem: "Siedzący skryba". Gdy mamy problemy ze znalezieniem danego obrazu, wystarczy podejść do ochroniarzy, którzy pełnią również rolę informacji turystycznej (mówią dobrze po angielsku, więc można pytać o dosłownie wszystko). Najlepiej oznakowana droga prowadzi oczywiście do największego dzieła Lenarda Da Vinci. Jednak po zobaczeniu obrazu na żywo byłem bardzo rozczarowany. "Mona Lisa" to dno. Nie dość, że obraz jest niewielkich rozmiarów (77 x 53cm) to ogląda się go zza barierki, z odległości paru metrów. W dodatku obraz jest przeszklony dla ochrony przed fleszem i pilnowany przez dwóch goryli. Dla mnie beka, bo obraz nawet ładny nie jest. Mam wrażenie, że w stolicy Francji motywów z Mona Lisą jest wręcz nadmierna ilość. Dosłownie wszędzie widać wizerunek Lisy Gherardini (bo tak miała na imię modelka pozująca do portretu Leonardo Da Vinci). Nawet pijąc kawę w restauracji dostaniecie filiżankę z jej podobizną. Kupując magnes w pobliskim sklepiku z pamiątkami również traficie na jej postać, gwarantuję. Jako ciekawostkę mogę Wam powiedzieć, że Mona najprawdopodobniej cierpiała na wysoki cholesterol. Świadczą o tym między innymi wykwity skórne w okolicy tajemniczych, śledzących każdy twój ruch oczu kobiety. Są to tak zwane "kępki żółte", które diagnozowane są najczęściej u osób z podwyższonym cholesterolem. Dużo bardziej od Mony spodobały mi się zdobione sufity i ogromne obrazy na całą ścianę (na przykład "Tratwa Meduzy" Theodore'a Gericault'a , która ma pokaźny rozmiar, bo aż 4,91 x 7,16 metrów). Warto również zwrócić uwagę na portret naszego słynnego pianisty - Chopina autorstwa Eugene Delacroix.

W muzeum spędziliśmy około pięciu godzin, a i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego. W dodatku parę sal wystawowych było zamkniętych z powodu wylewu Sekwany. Dzieła zostały poprzenoszone w bezpieczne miejsce, lecz niestety nie były udostępnione do zwiedzania. Dla mnie to kolejny powód, żeby wrócić do tego pięknego miasta.




Dzielnica rozpusty - chodźmy na Plac Pigalle


Każde większe miasto ma tę jedną dzielnicę, w której częściej spotykane są sexshopy, kluby ze striptizem czy różnego rodzaju usługi erotyczne. W Paryżu tym otoczonym złą sławą miejscem jest Plac Pigalle. Najlepiej odwiedzić tę lokalizację w nocy, gdy wszystkie kolorowe neony rozświetlą ulicę rozpusty. Na chodniku możemy zaobserwować skąpo ubrane kobiety, zachęcające mężczyzn na nocne pokazy. Jedna z kobiet zaproponowała mi taniec erotyczny. Na co ja odpowiedziałem, że nie mam pieniędzy. Oczywiście jak to w Paryżu, usłyszałem:"It's for free". Po czym dodałem, że nie mam osiemnastu lat (skłamałem). Wtedy dopiero zrobiła skrzywioną minę i złapała kolejnego mężczyznę wypowiadając do niego te same słowa.

Najpopularniejszymi zabytkami zlokalizowanymi w pobliżu Pigalle jest bazylika Sacre Coeur (Najświętszego Serca), znajdująca się na samym szczycie wzgórza Montmartre. To właśnie tam kręcona była jedna ze scen kultowego już filmu "Amelia" (2001). Jednak miejscem gdzie udaje się największa liczba turystów jest Moulin Rouge (Czerwony Młyn). Jest to jedyny w swoim rodzaju music-hall oraz kabaret w którym to największą sławą cieszy się sztuka pod tytułem: "Feerie" oraz wykonywany w nim przez kobiety taniec - cancan. Nazwa budynku pochodzi od ogromnego, czerwonego, ruchomego młyna na szczycie gmachu. Wiele kabaretów na świecie jest zaprojektowanych na wzór Moulin Rouge, jednak oryginał stoi własnie w Paryżu.





Czy ślimaki są smaczne? - Parę słów o kuchni francuskiej


Nie wiem dlaczego akurat kuchnia francuska kojarzona jest przede wszystkim ze ślimakami. Moim zdaniem jest to tak samo popularny produkt do nabycia zarówno we Francji jak i w Bułgarii czy we Włoszech. Powiem szczerze, że ślimaki to nic specjalnego. Moim zdaniem konsystencją przypominają żelki, a smakiem inne owoce morza. W moim przypadku smak był bardziej wyrazisty, ponieważ zamówiłem ślimaki zanurzone w szpinaku. Ogólnie smaczne, ale nie są zbyt pożywne. Pewnie dlatego serwuje się je tylko jako przystawkę lub dodatek do makaronu. Innym popularnym daniem we Francji są żabie udka. Niestety nie wypowiem się na podstawie własnego doświadczenia, bo w restauracjach, w których byłem albo nie było żabich udek, albo były bardzo drogie. Natomiast moja kuzynka, która żabie udka jadła, opisuje to danie jako coś podobnego w smaku do kurczaka.

Jeżeli chodzi o zupy to we Francji najbardziej popularna jest cebulowa. Według Francuzów jest to danie, które najczęściej zamawiają Europejczycy. Ale to nic dziwnego. Jako osoba, która nienawidzi smaku, zapachu i obecności cebuli w moim życiu, powiem szczerze, że o dziwo ta zupa była przepyszna. Serwuje się ją zwykle zapieczoną w serze z pływającymi wewnątrz grzankami. Ma bardzo wyrazisty smak, ponieważ często dodaje się również czosnek niedźwiedzi. Plusem w wielu restauracjach we Francji jest dostawanie wody, która nie jest wliczana do rachunku. Dostajecie flakon zimnej wody nawet wtedy, gdy jej nie zamówicie. Ten zwyczaj panuje z tego co pamiętam w całej Francji. Taki drobny gest, a cieszy. Podsumowując, kuchnia francuska to raj dla podniebienia. Jedyny dość spory minus to ceny tych posiłków. Mówiąc szczerze nie pamiętam dokładnie ile euro zapłaciliśmy za cztery osoby, licząc pełny obiad (przystawka, zupa, drugie danie + picie), ale w przeliczeniu na polskie wychodziło coś około 450 złotych. Tak, to jest normalna cena za obiad w tym mieście i ta cena wcale nie jest wygórowana. Jedzenie jest naprawdę pyszne, ale już sami musicie się zastanowić, czy warto wydawać tyle pieniędzy.




Francuzi mówią tylko po francusku? Parlez-vous français?


Starsze pokolenie zdecydowanie tak. Młodzi natomiast potrafią mówić po angielsku, jednak miałem wrażenie przez cały wyjazd, że nie czują się komfortowo posługując się tym językiem. Ponad to panuje powszechne przekonanie we Francji, że przyjeżdżając do stolicy, musisz umieć ten francuski przynajmniej na poziomie B1. Gdy w liceum miałem lekcje francuskiego nauczyciel wspominał, że jeśli nie umiemy się dobrze porozumiewać w tym języku, to Francuz może się obrazić. Ja tego nie doświadczyłem w tak dosadny sposób. Mimo to czułem się nieswojo, gdy widziałem kwaśną minę mojego rozmówcy, gdy przekręciłem jakieś słowo. No cóż, może trafiałem na nieodpowiednią osobę. Mimo to uważam, że Francuzi to świetni gospodarze i pełni patriotyzmu ludzie.


Moje zakwaterowanie - Czy do centrum jest daleko?


Do centrum Paryża z bardziej oddalonych dzielnic, dojedziemy metrem w 15-20 minut. Znów Paryżanie wykazali się pomysłowością, ponieważ dzielnice ułożone są na kształt skręconej muszli ślimaka, co sprawia, że wszędzie jest blisko. Wyjątek stanowi Disneyland, który jest oddalony od Centrum o jakieś 45 kilometrów.

My mieszkaliśmy w dzielnicy siedemnastej, niedaleko stacji metra "Wagram". Nie narzekaliśmy ani na długi dojazd do centrum, ani na odległość przystanku od naszego zakwaterowania. Dopóki paryskie metro kursuje, nie ma najmniejszego problemu z dotarciem do celu. Problemy zaczynają się późną nocą, bo metro niestety nie jest całodobowe. Kursuje ono średnio od 05:30 do 00:40 od niedzieli do czwartku oraz 5:30 do 1:40 w piątki oraz soboty.




Mam nadzieje, że te kilka ciekawostek i opowieści dotyczących mojego pobytu w Paryżu przydadzą Wam się podczas podróży do tej europejskiej stolicy. Mój wyjazd do Paryża uznaję, za jeden z lepszych wyjazdów w moim życiu. Syndromu paryskiego nie było. Zamiast tego zobaczyłem mnóstwo pięknych ludzi, sceny z filmów i teledysków oraz miejsca pełne historii. Stolica przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Mam nadzieję, że za niedługo znów odwiedzę Paryż.


TojaWolski


PS Jeśli podobał Wam się ten post - dajcie mi znać, jeżeli się nie podobał - również dajcie mi znać. Piszcie do mnie co jest do poprawy, a co jest zrobione dobrze. Zadawajcie pytania jeżeli chcecie wiedzieć więcej. Widzimy się w następnym poście!






 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Miasto o wielu kulturach - Lwów

Jeżeli w najbliższym czasie wybieracie się do tego pięknego miasta i ciekawi Was co ma wspólnego Wenecja ze Lwowem, kim jest kobieta ze...

 
 
 

1 Comment


Grzegorz
Grzegorz
Oct 15, 2024

Wpis świetny, jednak przydała by się choć data wpisu. Albo we wstępie podanie w którym roku był ten wyjazd. Bo np. informacja o cenach posiłków, czy wstępów nic nie mówi, kiedy nie wiemy jak dawno temu to było :) Tak czy inaczej czytało się świetnie, no i bardzo dobre zdjęcia :)

Like
  • Facebook - Biały Krąg
  • Instagram - Biały Krąg
  • Spotify - Biały Krąg

© 2023 by Jade&Andy. Proudly created with Wix.com

bottom of page